Hołownia i Kosiniak-Kamysz mieli zabrać głos na marszu. „Byliśmy umówieni, że będziemy przemawiać”
W niedzielę ulicami Warszawy, w rocznicę pierwszych, częściowo wolnych wyborów, przeszedł marsz 4 czerwca zorganizowany przez Platformę Obywatelską. Uczestnicy wyrazili swój sprzeciw wobec rządów Prawa i Sprawiedliwości. Według organizatorów w manifestacji wzięło udział pół miliona osób.
Marsz 4 czerwca. Pojawili się Kosiniak-Kamysz i Hołownia
W wydarzeniu wzięli udział przywódcy partii opozycyjnych. Wśród nich, mimo wcześniejszych obiekcji, pojawili się także lider Polski 2050 Szymon Hołownia i prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz. Politycy nie zabrali jednak głosu ze sceny, choć jak twierdzi Hołownia, dostali wcześniej od Donalda Tuska potwierdzenie, że będą mogli przemówić.
Lider Polski 2050 powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że nie udało im się przebić pod scenę. – Byliśmy umówieni, że będziemy przemawiać. Pokonała nas najpiękniejsza rzecz w demokracji, tzn. mnóstwo fajnych, rozentuzjazmowanych ludzi. Nie żałuję, że nie przemawialiśmy. Uważam, że to jest taki dzień, taki marsz, że to powinno być o ludziach, a nie o politykach – skomentował Hołownia, podkreślając, że „politycy mają cały rok na gadanie”.
– A tutaj najważniejsze było to, co mają do powiedzenia, do pokazania ludzie. Więc żałuję? Nie, absolutnie nie, uważam, że dobrze się stało, że było o te dwa przemówienia mniej i że ludzie mieli dla siebie więcej miejsca. To było ich święto – zaznaczył Hołownia.
Sienkiewicz: Nie skorzystali z oferty Tuska
Z kolei Bartłomiej Sienkiewicz z PO powiedział w poniedziałek w programie „Graffiti” na antenie Polsat News, że Tusk „osobiście zaprosił” Kosiniaka-Kamysza i Hołownię do wystąpienia na marszu, ale „nie skorzystali z tej oferty”.
– Nie mam pojęcia (dlaczego – red.). Wiem, że zrobili konferencję gdzieś na obrzeżach tego marszu, potem Szymon Hołownia pojechał do Leszna, a w międzyczasie Leszno przyjechało do Warszawy – stwierdził poseł PO.